Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza
zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

X Zamknij


 

ISSN 1897-2284

 
 
 
  Spis treści
:. Aktualności
:. Kultura
:. Sport
:. Felietony
:. Nasze rozmowy
:. Kronika policyjna
Redakcja
:. Kontakt e-mail
Partnerzy:
 
Syndrom małego miasta2008-08-18  16:04:36
Kategoria: Felietony Anna Adamska

Nie mieszkam już w Słupsku, co nie zmienia faktu, że stamtąd pochodzę. Lubię to miasto, lubię tam wracać i zapominać, że poza mną jest jakieś jeszcze inne życie - rozbiegane, rozkrzyczane. Kiedy rozmawiam z większością ludzi nie wiedzą, gdzie leży mój dom rodzinny. Dopiero, gdy im się podpowie „Ustka” i „morze”, to w głowie coś zaczyna im świtać... Boli mnie to. Wszyscy wiedzą, przynajmniej z grubsza, gdzie są położone Warszawa, Wrocław czy Kraków, zdarza się też, że chociaż słyszeli o zabitych deskami, zapadłych miejscach, tylko dlatego, że stamtąd pochodził ktoś sławny.

Prócz tego dochodzi syndrom małomiasteczkowości (przecież nasze miasto wcale nie jest takie małe) - ludzie uważają, że jak się jest z miasta mniejszego od ich, to się niczego nie wie, niczego się nie widziało. Nie wiem, na jakich podstawach ludzie z większych aglomeracji wysnuwają takie wnioski. Może dlatego, że sami niedużo widzieli. I ubolewają nad tym, że ludzie z małych miast wkraczają na ich teren i zaczynają odnosić sukcesy.

Niewiele mówi się o Słupsku, a jak już się mówi, to też w wąskich gronach. Nie wszyscy wiedzą o tym, że w naszym mieście jest bardzo dobrze rozwinięty teatr (w dodatku jeden z najlepszych w kraju), nie każdy wie, że tutaj co roku odbywa się rozdanie nagród Ogólnopolskiego Konkursu Twórczości Dzieci i Młodzieży albo Festiwal Niemenowski. Ciągle wierzę, że coś się zmieni i że kiedyś przestanie się nas postrzegać jako ludzi z prowincji.

Anna Adamska


 

  © 2005-2015 Wszelkie prawa zastrzeżone   statystyki www stat.pl